*perspektywa Zayna*
Ponownie spojrzałem na chłopca. Widać
było, że jest już zmęczony, jednak szedł zawzięcie .. Stanąłem naprzeciw niego,
następnie kucnąłem. Przetarł dłonią swoje napuchnięte oczy. Wziąłem go na ręce
i kontynuowałem wędrówkę.
- Zayn, gdzie idziemy? – Dotarł do
mnie jego cichy głos. Westchnąłem pod nosem.
- Nie wiem, braciszku. Nie wiem gdzie
jesteśmy, dokąd idziemy, nie wiem też, gdzie jest Niall. Nie mam pojęcia, czy dalej jest w domu, czy
może nie .. – Na moje słowa, malec
przytulił się do mnie jeszcze mocniej.
- Ale Ty mnie nie zostawisz, prawda
Zayn? – Allan zadał mi kolejne pytane, na co przystanąłem i ponownie postawiłem
chłopca na ziemi. Delikatnie złapałem go za ramiona i ucałowałem jego czoło.
- Obiecuję Ci to. – Posłałem mu
niewielki uśmiech. Po jego policzkach znów pociekły łzy. – Ej, ale nie płacz.
Będzie dobrze, zobaczysz. – Starłem z jego policzka niewielkie krople, po czym
ruszyliśmy dalej.
*perspektywa Nialla*
Szukałem ich. Jedna godzina, druga,
nic. Ani śladu .. Martwiłem się. Tak cholernie się martwiłem. Po raz kolejny
chwyciłem telefon i wykręciłem numer Mulata. Sekretarka .. a co jeśli mały znów źle się poczuł? Może mieli
jakiś wypadek? Wymyślałem coraz to gorsze
scenariusze. Bałem się. Miałem jednak nadzieję, że nic im nie jest, a Zayn ma
po prostu wyłączony telefon. Oby .. chciałem ich teraz tak zajebiście
mocno przytulić. Powiedzieć, jak bardzo ich kocham. Żeby to, co działo się w
domu, to tylko jeden, pieprzony sen ..
*perspektywa Zayna*
Czułem, jak chłopiec ciągnie mnie za
rękę. Spojrzałem na niego, następnie zatrzymałem się.
- Zayn, długo jeszcze będziemy tak
chodzić? – Zapytał cichutko. – Nie mam już
siły i boli mnie .. – Dodał.
-
Serduszko? – Zapytałem, na co ten
pokiwał tylko głową. Tego się obawiałem. Wziąłem go na ręce i pokierowałem się z nim na najbliższą ławkę. Posadziłem go sobie na
kolanach, a ten od razu wtulił się w moją pierś. Słyszałem, że zaczyna cicho
szlochać, objąłem go jeszcze mocniej i zacząłem gładzić go dłonią po włosach.
Miałem nadzieję, że zaraz ból ustąpi, że to tylko ze zmęczenia.
*perspektywa Nialla*
Godziny mijały, a chłopaków tak, jak
nie było, tak nie ma. Jednak nie miałem jakiegokolwiek zamiaru wracać. Najpierw
trzeba ich znaleźć. Chodziłem, błądziłem wszędzie, pytałem każdego z osobna ..
Postanowiłem jednak jeszcze raz
przeszukać park. Było to bardzo dobrym pomysłem, ponieważ po pewnym
czasie, na jednej z ławek ujrzałem
postaci. Podszedłem nieco bliżej. Tak,
to oni. Momentalnie, kamień spadł mi z serca. Niemalże podbiegłem do nich.
Zauważywszy, że obaj śpią, zacząłem delikatnie szturchać Zayna, by się obudził.
Gdy tylko otworzył oczy, od razu zacząłem go przepraszać.
- Niall, spokój .. już, cicho.
Przecież to nie Twoja wina, tak? Tylko teraz .. Co będzie z nami? – Zapytał cicho,
jakby bał się odpowiedzi.
- Kocham Cię. Kocham Was obu w sumie
.. i chcę być z Wami
już na zawsze. – Odpowiedziałem od razu. Nie było się nad czym zastanawiać.
Owszem, przykro mi, że tato oraz brat mnie nie akceptują, jednak nie liczyli
się oni. Teraz wazne było tylko to, co będzie. Liczyła się tylko przyszłość.
Liczyło się zdrowie tego małego chłopca, który właśnie spał w ramionach mojego
ukochanego. Zayn właśnie zaczynał go
budzić, jednak bezskutecznie. Mówił do niego, szturchał, zaczął nawet
delikatnie potrząsać, dalej brak reakcji.
-
Allan, pobudka .. braciszku. – Mulat stawał się coraz bardziej nerwowy,
jak i przerażony zarazem.
-
Czemu on się nie budzi? – Zapytałem prawie niesłyszalnie. Byłem również przestraszony,
jak Zayn.
- Nie wiem Niall, ale to nie wróży
nic dobrego. Dzwoń po karetkę ..
*
Przeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeepraszam.
Zawaliłam, wybaczcie. Krótkie, wybaczcie. Dawno mnie nie było, wybaczcie. No, a
tak w ogóle, to to pisałam ja, Ania :> No,
cóż mogę jeszcze dodać. Nie wiem, kiedy znów się coś tutaj pojawi. Dla
osób, które jeszcze nie odwiedzały: