wtorek, 31 lipca 2012

Eighth chapter.


*perspektywa Zayna*

Ponownie spojrzałem na chłopca. Widać było, że jest już zmęczony, jednak szedł zawzięcie .. Stanąłem naprzeciw niego, następnie kucnąłem. Przetarł dłonią swoje napuchnięte oczy. Wziąłem go na ręce i kontynuowałem wędrówkę.
- Zayn, gdzie idziemy? – Dotarł do mnie jego cichy głos. Westchnąłem pod nosem.
- Nie wiem, braciszku. Nie wiem gdzie jesteśmy, dokąd idziemy, nie wiem też, gdzie jest Niall.  Nie mam pojęcia, czy dalej jest w domu, czy może nie ..  – Na moje słowa, malec przytulił się do mnie jeszcze mocniej.
- Ale Ty mnie nie zostawisz, prawda Zayn? – Allan zadał mi kolejne pytane, na co przystanąłem i ponownie postawiłem chłopca na ziemi. Delikatnie złapałem go za ramiona i ucałowałem jego czoło.
- Obiecuję Ci to. – Posłałem mu niewielki uśmiech. Po jego policzkach znów pociekły łzy. – Ej, ale nie płacz. Będzie dobrze, zobaczysz. – Starłem z jego policzka niewielkie krople, po czym ruszyliśmy dalej.

*perspektywa Nialla*

Szukałem ich. Jedna godzina, druga, nic. Ani śladu .. Martwiłem się. Tak cholernie się martwiłem. Po raz kolejny chwyciłem telefon i wykręciłem numer Mulata. Sekretarka .. a  co jeśli mały znów źle się poczuł? Może mieli jakiś wypadek? Wymyślałem coraz to gorsze scenariusze. Bałem się. Miałem jednak nadzieję, że nic im nie jest, a  Zayn ma  po prostu wyłączony telefon. Oby .. chciałem ich teraz tak zajebiście mocno przytulić. Powiedzieć, jak bardzo ich kocham. Żeby to, co działo się w domu, to tylko jeden, pieprzony sen ..

*perspektywa Zayna*

Czułem, jak chłopiec ciągnie mnie za rękę. Spojrzałem na niego, następnie zatrzymałem się.
- Zayn, długo jeszcze będziemy tak chodzić? – Zapytał cichutko. – Nie mam już  siły i boli mnie .. – Dodał.
-  Serduszko? – Zapytałem, na  co ten pokiwał tylko głową. Tego się obawiałem. Wziąłem go na  ręce i pokierowałem się z  nim na najbliższą ławkę. Posadziłem go sobie na kolanach, a ten od razu wtulił się w moją pierś. Słyszałem, że zaczyna cicho szlochać, objąłem go jeszcze mocniej i zacząłem gładzić go dłonią po włosach. Miałem nadzieję, że zaraz ból ustąpi, że to tylko ze zmęczenia.

*perspektywa Nialla*

Godziny mijały, a chłopaków tak, jak nie było, tak nie ma. Jednak nie miałem jakiegokolwiek zamiaru wracać. Najpierw trzeba ich znaleźć. Chodziłem, błądziłem wszędzie, pytałem każdego z osobna .. Postanowiłem jednak jeszcze raz  przeszukać park. Było to bardzo dobrym pomysłem, ponieważ po pewnym czasie, na jednej z  ławek ujrzałem postaci.  Podszedłem nieco bliżej. Tak, to oni. Momentalnie, kamień spadł mi z serca. Niemalże podbiegłem do nich. Zauważywszy, że obaj śpią, zacząłem delikatnie szturchać Zayna, by się obudził. Gdy tylko otworzył oczy, od razu zacząłem go przepraszać.
- Niall, spokój .. już, cicho. Przecież to nie Twoja wina, tak? Tylko teraz .. Co będzie z nami? – Zapytał cicho, jakby bał  się odpowiedzi.
- Kocham Cię. Kocham Was obu w sumie ..  i chcę być  z  Wami już na zawsze. – Odpowiedziałem od razu. Nie było się nad czym zastanawiać. Owszem, przykro mi, że tato oraz brat mnie nie akceptują, jednak nie liczyli się oni. Teraz wazne było tylko to, co będzie. Liczyła się tylko przyszłość. Liczyło się zdrowie tego małego chłopca, który właśnie spał w ramionach mojego ukochanego. Zayn właśnie  zaczynał go budzić, jednak bezskutecznie. Mówił do niego, szturchał, zaczął nawet delikatnie potrząsać, dalej brak reakcji.
-  Allan, pobudka .. braciszku. – Mulat stawał się coraz bardziej nerwowy, jak i przerażony zarazem.
-  Czemu on się nie budzi? – Zapytałem prawie  niesłyszalnie. Byłem również przestraszony, jak Zayn.
- Nie wiem Niall, ale to nie wróży nic dobrego. Dzwoń po karetkę ..

*

Przeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeepraszam. Zawaliłam, wybaczcie. Krótkie, wybaczcie. Dawno mnie nie było, wybaczcie. No, a tak w ogóle, to to pisałam ja, Ania :> No,  cóż mogę jeszcze dodać. Nie wiem, kiedy znów się coś tutaj pojawi. Dla osób, które jeszcze nie odwiedzały:

O mnie

Ania & Martyna, czasami jeszcze Josh.