niedziela, 13 maja 2012

Seventh chapter, Pt. 1


*Perspektywa Louisa*

Szedłem brzegiem ulicy. Dokładnie nie wiedziałem w jakim kierunku. Było ciemno. Żadnej lampy, ani świateł nadjeżdżającego samochodu. Może i lepiej. Chciałem być sam. Moje myśli krążyły wokół sytuacji z Harrym. Lubiłem tego chłopaka, ale żeby od razu się zakochać? Byłem pewien, że jestem hetero. Do dziś myślałem, że on też. Fakt, spędzaliśmy dużo czasu razem. Cieszyłem się gdy mogłem się przy nim wyluzować i być sobą. Zwykłym sobą. Nie myślałem, że przyjaźń męsko-męska może przerodzić się w miłość. Nieodwzajemnioną miłość. Cała ta sprawa była dla mnie absurdalna. Przystanąłem, wyjmując telefon z kieszeni, w celu wybrania numeru do Eleanor. Dopiero gdy ujrzałem te 9 cyfr, a obok zdjęcie uśmiechniętej twarzy dziewczyny, przypomniałem sobie co się stało pół nocy temu. Stałem jak wrośnięty korzeniami. Przejechałem opuszkami palców po ekranie. Dałem się ponieść emocjom. Pierwsza słona łza spłynęła po moim policzku, bezdźwięcznie uderzając o szkło komórki. Potem kolejna i kolejna .. aż wybuchnąłem niepohamowanym płaczem. Usiadłem na jezdni. Wyglądałem jak bezbronne dziecko, które płacze po zabraniu babci do szpitala. Z  transu wyrwała mnie smuga  światła, gdzieś pomiędzy drzewami. Otarłem łzy, wstałem, chowając telefon do kieszeni spodni. Zza zakrętu wyłoniło się czarne, małe autko, które powoli zaczęło hamować. Zmrużyłem oczy, przez oślepiające diody. Pojazd zatrzymał się dokładnie przede mną. Dzielił nas zaledwie jeden krok. Z samochodu wyszedł szpakowaty facet. Na oko, był jakoś po czterdziestce.  Przednie drzwi otworzyły się.
- Co tu robisz o .. – Zawahał się spoglądając na zegarek. Widać było, że to bogaty mężczyzna. Biznesmen, albo jakiś inny palancik. - .. o 4 nad ranem. Ogólnie, to widzę Cię tu po raz pierwszy. Wieś taka mała, że każdy każdego zna, ale Ciebie nie kojarzę. A może zabłądziłeś? – Podszedł do mnie. Swoją pomarszczoną twarz wygiął w uśmiech, a prawą brew  uniósł ku górze.
- To ostatnie. – Odpowiedziałem krótko na zadane pytanie, pomijając wszystkie wcześniejsze. Mama od zawsze uczyła, żeby z nieznajomymi nie rozmawiać.
- W takim razie wskakuj, podwiozę Cię. – kiwnął głową w stronę swojego cacka.
- Dzięki, poradzę sobie. – Odwróciłem się powolnie i zacząłem się oddalać. Czyjaś silna ręka zatrzymała mnie w pół kroku, łapiąc za ramię.
- Nalegam. – Ciągnął.
W tym momencie zacząłem się bać. Nie wyglądał na typa spod ciemnej gwiazdy, chociaż jego siła, była niepokojąca. Nie miałem innego wyboru. Ruszyłem za mężczyzną. Usiadłem na miejscu pasażera. Szpakowaty odpalił silnik, co wiązało się z uruchomieniem radia, które było dość silnie rozregulowane.
- W takim razie dokąd? – Zapytał, zagłuszając piosenkę.
- Emm .. – Wyjąkałem. – To skomplikowane, ale za bardzo nie wiem, gdzie jestem i nie wiem, gdzie się podziać. Jest tu jakaś noclegownia? – Zapytałem patrząc w przednią  szybę. Prędkość z jaką jechaliśmy, można było porównać prędkości światła.
- W takim razie, zapraszam do mnie. Mam dość duży dom, powinniśmy jakoś przeżyć te kilka godzin. – Poczułem jego wzrok na mojej twarzy.
- Nie mogę przyjąć pana propozycji.
- Jakiego „pana”? Mów mi Frank.
- Louis ..
- Jednak nalegam. – Powiedział  tym swoim ostrym tonem. Może miał jednak rację .. kilka godzin i zapomnimy o sobie. Bałem się go. Niepewnie kiwnąłem głową.
- Dobrze, ale tylko na kilka godzin. – Powiedziałem cicho.
- Bardzo mnie cieszy Twoja decyzja, Louisie. – Zaczął nucić daną piosenkę. Słuchając jęków tego faceta, zanurzyłem się w rozmyślaniu.
- Masz idealne rysy twarzy na modela, Lou. Mogę się tak do Ciebie zwracać? A te kości policzkowe .. chciałbym Ci zaproponować współpracę. – Nie dane było mi pobyć we własnym świecie.
- Słucham? – Odchrząknąłem zaskoczony.
- Jestem fotografem i właśnie proponuję Ci małą sesję. Nic wielkiego, kilka zdjęć. A zapłata będzie opłacalna. – Zaśmiał się pod nosem.
- Miałem się tylko u Ciebie przekimać, a potem się ulotnić. Nie mogę przyjąć  tej propozycji.
- Ciekawe czym? Tu autobusy jeżdżą tylko w soboty, a dziś jak się nie mylę, jest początek wtorku. – Zaparkował pod wielkim domem, który przypominał pałac. Ogród miał chyba kilka arów. Cała posiadłość była niesamowita i ogromna. Niepewnie wysiadłem z samochodu. Skierowałem się za Frankiem do środka. Przedpokój, salon i kuchnia były urządzone w stylu nowoczesnym. Białe ściany, czarne meble i dodatki. Typowo męski dom. Przeczesałem ręką włosy i wydałem ciche mruknięcie z zachwytu, coś w stylu „wow”.
- Przemyśl moją wcześniejszą propozycję, Louis. Pokój jest na górze. Pierwszy na prawo. Jest w nim łazienka i świeże ręczniki. Ubrań niestety nie mam na Ciebie. Śpij dobrze. – Klepnął mnie w plecy i poszedł w kierunku najprawdopodobniej, sypialni. Chwilę pokręciłem się po domu. Wiele rzeczy mnie zaciekawiło. Musiałem wszystko dotknąć, obejrzeć. Każda pierdółka była inna, a zarazem wyjątkowa. Zapomniałem o całym świecie. Miałem nadzieję, na nowe życie. Nawet przeleciała mi myśl, aby zostawić zespół. Propozycja sesji, była atrakcyjna. Nie znałem ceny, ale po tym gościu widać, że lubi marnować pieniądze. Zacząłem powoli kierować  się w stronę schodów. Gdy wdrapałem się na samą górę, doszła do mnie głośna muzyka z końca korytarza. Patrząc w tamtą stronę, zobaczyłem jeden kolorowy element. Wesołe, żarówiaste światła i czerwone ściany. Pomyślałem, że Frank musi mieć rozpieszczone dzieci. Cały dom był bez życia, tylko to jedno miejsce. Ten facet nie wydawał się być wzorowym ojcem. Nawet nie zauważyłem obrączki na palcu. Może był rozwiedziony? Pchnąłem drzwi wcześniej pokazanego pokoju. Białe ściany i czarne dodatki. Norma. Wyskoczyłem z ubrań i poszedłem pod prysznic. Zimne krople wody pieściły moje ciało. Wreszcie mogłem się odprężyć. W tej chwili zacząłem tęsknić za Harrym. Zawsze gdy brałem prysznic, siedział ze mną w łazience i rozśmieszał, wygłupiając się. A teraz nowe miejsce i brak JEGO. Tęsknota szybko przeszła, a myśli znów wróciły do propozycji. Wyszedłem spod wody, zakrywając się ręcznikiem. Nie miałem ochoty zakładać bokserek, które miałem ponad dobę. Starannie się owinąłem. Woda spływała mi z włosów i ciała, robiąc  mokre ślady na panelach. Poszedłem na palcach do sypialni Franka. Zapukałem niepewnie i pchnąłem drzwi. Mój nowy kolega leżał na łóżku.
- Lou, co Cię do mnie sprowadza? Myślałem, że już śpisz. – Oparł się na łokciach.
- Przemyślałem Twoją propozycję. – Zacząłem siadając na brzegu łóżka.
- Tak – Uniósł brew.
- Jakie wynagrodzenie? – Spojrzałem na niego. Sięgnął karteczkę z szafki nocnej i długopis. Zaczął coś na niej pisać, a potem podstawił mi ją pod nos. To co tam zobaczyłem, było trochę dziwne.
- Aż? – Zdziwiłem się i wytrzeszczyłem oczy.
- O takiego modela trzeba dbać. – Puścił mi oczko. – Idź spać Lou. Już późno, a jutro musisz być wypoczęty. Dobranoc. – Przekręcił się na bok, nakrył kołdrą po uszy. Chwilę  później było słychać ciche chrapanie. Bezszelestnie wycofałem się z pokoju. Przymknąłem za sobą drzwi. Skierowałem się do swojego (tymczasowego) pokoju. Za dużo wydarzeń jak na jeden dzień. Dotarłem do swojego lokum. Na zegarku, który stał na szafce nocnej przy łóżku, była 6:08 rano. Zmęczenie brało górę. Czas spać. Zsunąłem ręcznik z bioder i zagrzebałem się pod cieplutką kołdrą. Sen przyszedł szybko.

*          *          *

Przepraszam, że tylko jedna część rozdziału, ale mam problemy w rl i musiałam jak najszybciej to napisać. Rozdział jest ogółem kilka razy dłuższy, jednak to będzie w drugiej części, przeeepraszam. Piszcie do Martyny na TT, bo ja możliwe nie będę miała dostępu. Postaram się jeszcze do środy dodać resztę rozdziału, bo mama idzie do szkoły. Cya xx.

10 komentarzy:

  1. Jej szkoda mi Lou ... ;c
    i wg co to za typek .? bedą z nim problemy jak nic .
    ogólnie to rozdział troche nudnawy (bez urazy) , ale dobrze napisany . ;)
    Czekam na drugą część . ;3 IzaaMalik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział jest ogółem cały napisany, jednak nie mogłam całego przepisać teraz, w drugiej części jest znacznie ciekawiej.
      - Anna

      Usuń
    2. Właśnie dlatego było mi szkoda, że Anna tak mało zdążyła wrzucić ... W drugiej części jest "akcja". - Martyna

      Usuń
  2. nawet nie wiesz jak się tym jaram *____*
    proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę DAJ SZYBKO NASTĘPNY !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli Anna da radę już jutro możecie się spodziewać następnego. Ale niczego nie obiecuję - Martyna :)

      Usuń
  3. Genialne :p
    Lou jako model? o.O
    A ten koleś? Jakiś dziwny... Mafia czy co?
    Czekam na next :P
    http://run-in-this-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Boje się tego kolesia , ale nie mogę się doczekać nowego rozdzialu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialne, ale boję się tego biznesmena ??? on jest niewyżyty i chce wykorzystać Lou seksualnie !!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudne!! myślałam, że ten koleś to jakiś pedofil hahaha ;d Brakuje mi tylko Zialla w tym rozdziale :<

    OdpowiedzUsuń

O mnie

Ania & Martyna, czasami jeszcze Josh.