*Perspektywa
Louisa*
Szedłem
brzegiem ulicy. Dokładnie nie wiedziałem w jakim kierunku. Było ciemno. Żadnej
lampy, ani świateł nadjeżdżającego samochodu. Może i lepiej. Chciałem być sam.
Moje myśli krążyły wokół sytuacji z Harrym. Lubiłem tego chłopaka, ale żeby od razu
się zakochać? Byłem pewien, że jestem hetero. Do dziś myślałem, że on też. Fakt,
spędzaliśmy dużo czasu razem. Cieszyłem się gdy mogłem się przy nim wyluzować i
być sobą. Zwykłym sobą. Nie myślałem, że przyjaźń męsko-męska może przerodzić
się w miłość. Nieodwzajemnioną miłość. Cała ta sprawa była dla mnie absurdalna.
Przystanąłem, wyjmując telefon z kieszeni, w celu wybrania numeru do Eleanor.
Dopiero gdy ujrzałem te 9 cyfr, a obok zdjęcie uśmiechniętej twarzy dziewczyny,
przypomniałem sobie co się stało pół nocy temu. Stałem jak wrośnięty
korzeniami. Przejechałem opuszkami palców po ekranie. Dałem się ponieść
emocjom. Pierwsza słona łza spłynęła po moim policzku, bezdźwięcznie uderzając
o szkło komórki. Potem kolejna i kolejna .. aż wybuchnąłem niepohamowanym
płaczem. Usiadłem na jezdni. Wyglądałem jak bezbronne dziecko, które płacze po
zabraniu babci do szpitala. Z transu
wyrwała mnie smuga światła, gdzieś
pomiędzy drzewami. Otarłem łzy, wstałem, chowając telefon do kieszeni spodni. Zza
zakrętu wyłoniło się czarne, małe autko, które powoli zaczęło hamować. Zmrużyłem
oczy, przez oślepiające diody. Pojazd zatrzymał się dokładnie przede mną. Dzielił
nas zaledwie jeden krok. Z samochodu wyszedł szpakowaty facet. Na oko, był
jakoś po czterdziestce. Przednie drzwi
otworzyły się.
-
Co tu robisz o .. – Zawahał się spoglądając na zegarek. Widać było, że to
bogaty mężczyzna. Biznesmen, albo jakiś inny palancik. - .. o 4 nad ranem.
Ogólnie, to widzę Cię tu po raz pierwszy. Wieś taka mała, że każdy każdego zna,
ale Ciebie nie kojarzę. A może zabłądziłeś? – Podszedł do mnie. Swoją pomarszczoną
twarz wygiął w uśmiech, a prawą brew
uniósł ku górze.
-
To ostatnie. – Odpowiedziałem krótko na zadane pytanie, pomijając wszystkie wcześniejsze.
Mama od zawsze uczyła, żeby z nieznajomymi nie rozmawiać.
-
W takim razie wskakuj, podwiozę Cię. – kiwnął głową w stronę swojego cacka.
-
Dzięki, poradzę sobie. – Odwróciłem się powolnie i zacząłem się oddalać. Czyjaś
silna ręka zatrzymała mnie w pół kroku, łapiąc za ramię.
-
Nalegam. – Ciągnął.
W
tym momencie zacząłem się bać. Nie wyglądał na typa spod ciemnej gwiazdy,
chociaż jego siła, była niepokojąca. Nie miałem innego wyboru. Ruszyłem za
mężczyzną. Usiadłem na miejscu pasażera. Szpakowaty odpalił silnik, co wiązało
się z uruchomieniem radia, które było dość silnie rozregulowane.
-
W takim razie dokąd? – Zapytał, zagłuszając piosenkę.
-
Emm .. – Wyjąkałem. – To skomplikowane, ale za bardzo nie wiem, gdzie jestem i
nie wiem, gdzie się podziać. Jest tu jakaś noclegownia? – Zapytałem patrząc w
przednią szybę. Prędkość z jaką
jechaliśmy, można było porównać prędkości światła.
-
W takim razie, zapraszam do mnie. Mam dość duży dom, powinniśmy jakoś przeżyć
te kilka godzin. – Poczułem jego wzrok na mojej twarzy.
-
Nie mogę przyjąć pana propozycji.
-
Jakiego „pana”? Mów mi Frank.
-
Louis ..
-
Jednak nalegam. – Powiedział tym swoim
ostrym tonem. Może miał jednak rację .. kilka godzin i zapomnimy o sobie. Bałem
się go. Niepewnie kiwnąłem głową.
-
Dobrze, ale tylko na kilka godzin. – Powiedziałem cicho.
-
Bardzo mnie cieszy Twoja decyzja, Louisie. – Zaczął nucić daną piosenkę.
Słuchając jęków tego faceta, zanurzyłem się w rozmyślaniu.
-
Masz idealne rysy twarzy na modela, Lou. Mogę się tak do Ciebie zwracać? A te
kości policzkowe .. chciałbym Ci zaproponować współpracę. – Nie dane było mi
pobyć we własnym świecie.
-
Słucham? – Odchrząknąłem zaskoczony.
-
Jestem fotografem i właśnie proponuję Ci małą sesję. Nic wielkiego, kilka
zdjęć. A zapłata będzie opłacalna. – Zaśmiał się pod nosem.
-
Miałem się tylko u Ciebie przekimać, a potem się ulotnić. Nie mogę przyjąć tej propozycji.
-
Ciekawe czym? Tu autobusy jeżdżą tylko w soboty, a dziś jak się nie mylę, jest
początek wtorku. – Zaparkował pod wielkim domem, który przypominał pałac. Ogród
miał chyba kilka arów. Cała posiadłość była niesamowita i ogromna. Niepewnie wysiadłem
z samochodu. Skierowałem się za Frankiem do środka. Przedpokój, salon i kuchnia
były urządzone w stylu nowoczesnym. Białe ściany, czarne meble i dodatki.
Typowo męski dom. Przeczesałem ręką włosy i wydałem ciche mruknięcie z
zachwytu, coś w stylu „wow”.
-
Przemyśl moją wcześniejszą propozycję, Louis. Pokój jest na górze. Pierwszy na
prawo. Jest w nim łazienka i świeże ręczniki. Ubrań niestety nie mam na Ciebie.
Śpij dobrze. – Klepnął mnie w plecy i poszedł w kierunku najprawdopodobniej,
sypialni. Chwilę pokręciłem się po domu. Wiele rzeczy mnie zaciekawiło. Musiałem
wszystko dotknąć, obejrzeć. Każda pierdółka była inna, a zarazem wyjątkowa.
Zapomniałem o całym świecie. Miałem nadzieję, na nowe życie. Nawet przeleciała
mi myśl, aby zostawić zespół. Propozycja sesji, była atrakcyjna. Nie znałem
ceny, ale po tym gościu widać, że lubi marnować pieniądze. Zacząłem powoli
kierować się w stronę schodów. Gdy
wdrapałem się na samą górę, doszła do mnie głośna muzyka z końca korytarza. Patrząc
w tamtą stronę, zobaczyłem jeden kolorowy element. Wesołe, żarówiaste światła i
czerwone ściany. Pomyślałem, że Frank musi mieć rozpieszczone dzieci. Cały dom
był bez życia, tylko to jedno miejsce. Ten facet nie wydawał się być wzorowym
ojcem. Nawet nie zauważyłem obrączki na palcu. Może był rozwiedziony? Pchnąłem drzwi
wcześniej pokazanego pokoju. Białe ściany i czarne dodatki. Norma. Wyskoczyłem
z ubrań i poszedłem pod prysznic. Zimne krople wody pieściły moje ciało. Wreszcie
mogłem się odprężyć. W tej chwili zacząłem tęsknić za Harrym. Zawsze gdy brałem
prysznic, siedział ze mną w łazience i rozśmieszał, wygłupiając się. A teraz
nowe miejsce i brak JEGO. Tęsknota szybko przeszła, a myśli znów wróciły do
propozycji. Wyszedłem spod wody, zakrywając się ręcznikiem. Nie miałem ochoty
zakładać bokserek, które miałem ponad dobę. Starannie się owinąłem. Woda
spływała mi z włosów i ciała, robiąc
mokre ślady na panelach. Poszedłem na palcach do sypialni Franka.
Zapukałem niepewnie i pchnąłem drzwi. Mój nowy kolega leżał na łóżku.
-
Lou, co Cię do mnie sprowadza? Myślałem, że już śpisz. – Oparł się na łokciach.
-
Przemyślałem Twoją propozycję. – Zacząłem siadając na brzegu łóżka.
-
Tak – Uniósł brew.
-
Jakie wynagrodzenie? – Spojrzałem na niego. Sięgnął karteczkę z szafki nocnej i
długopis. Zaczął coś na niej pisać, a potem podstawił mi ją pod nos. To co tam
zobaczyłem, było trochę dziwne.
-
Aż? – Zdziwiłem się i wytrzeszczyłem oczy.
-
O takiego modela trzeba dbać. – Puścił mi oczko. – Idź spać Lou. Już późno, a jutro
musisz być wypoczęty. Dobranoc. – Przekręcił się na bok, nakrył kołdrą po uszy.
Chwilę później było słychać ciche chrapanie.
Bezszelestnie wycofałem się z pokoju. Przymknąłem za sobą drzwi. Skierowałem się
do swojego (tymczasowego) pokoju. Za dużo wydarzeń jak na jeden dzień. Dotarłem
do swojego lokum. Na zegarku, który stał na szafce nocnej przy łóżku, była 6:08
rano. Zmęczenie brało górę. Czas spać. Zsunąłem ręcznik z bioder i zagrzebałem
się pod cieplutką kołdrą. Sen przyszedł szybko.
* * *
Przepraszam,
że tylko jedna część rozdziału, ale mam problemy w rl i musiałam jak
najszybciej to napisać. Rozdział jest ogółem kilka razy dłuższy, jednak to
będzie w drugiej części, przeeepraszam. Piszcie do Martyny na TT, bo ja możliwe
nie będę miała dostępu. Postaram się jeszcze do środy dodać resztę rozdziału,
bo mama idzie do szkoły. Cya xx.
Jej szkoda mi Lou ... ;c
OdpowiedzUsuńi wg co to za typek .? bedą z nim problemy jak nic .
ogólnie to rozdział troche nudnawy (bez urazy) , ale dobrze napisany . ;)
Czekam na drugą część . ;3 IzaaMalik
Rozdział jest ogółem cały napisany, jednak nie mogłam całego przepisać teraz, w drugiej części jest znacznie ciekawiej.
Usuń- Anna
Właśnie dlatego było mi szkoda, że Anna tak mało zdążyła wrzucić ... W drugiej części jest "akcja". - Martyna
Usuńnawet nie wiesz jak się tym jaram *____*
OdpowiedzUsuńproszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę proszę DAJ SZYBKO NASTĘPNY !
Jeśli Anna da radę już jutro możecie się spodziewać następnego. Ale niczego nie obiecuję - Martyna :)
UsuńSuper, super <3
OdpowiedzUsuńGenialne :p
OdpowiedzUsuńLou jako model? o.O
A ten koleś? Jakiś dziwny... Mafia czy co?
Czekam na next :P
http://run-in-this-direction.blogspot.com
Boje się tego kolesia , ale nie mogę się doczekać nowego rozdzialu.
OdpowiedzUsuńGenialne, ale boję się tego biznesmena ??? on jest niewyżyty i chce wykorzystać Lou seksualnie !!!
OdpowiedzUsuńCudne!! myślałam, że ten koleś to jakiś pedofil hahaha ;d Brakuje mi tylko Zialla w tym rozdziale :<
OdpowiedzUsuń