"- Kocham Cię, Horan [...] - Ja Ciebie też kocham, Malik."
Dojechałem.
Wszedłem do domu. Wszyscy siedzieli w salonie.
-
Zayn! I jak tam? Jak się trzyma? Miał już jakieś badania? – Gdy tylko Lou mnie
zobaczył, od razu zostałem zaatakowany pytaniami.
-
Huh? A jak ma być? Widziałeś go trzy godziny temu. – Rzuciłem oschle, po czym
poszedłem do swojego pokoju.
Wiem,
że nie zachowuję się dobrze, ale to wszystko przez to, że się martwię. Nie
ręczyłbym za siebie, gdyby Allan’owi się coś stało. Kocham tego dzieciaka, jak nikogo
innego. Wziąłem MP3 i usiadłem na łóżku. Włożyłem słuchawki do uszu i
wsłuchałem się w pierwsze dźwięki ulubionej piosenki. Zacząłem rozmyślać. A co,
jeśli stan mojego braciszka się pogorszył? Nie chcę tego .. nie zniósłbym.
Niedługo mieliśmy jechać w trasę, ale jeśli Allan będzie musiał zostać w
klinice, to my odpuścimy sobie.
Z
rozmyślań wyrwał mnie czyjś dotyk. Ktoś położył mi rękę na ramieniu. Odwróciłem
się i zobaczyłem mojego blondyna. Wtuliłem się w jego klatkę piersiową. Czułem,
jak głaszcze mnie dłonią po plecach.
-
Zayn .. – Zaczął. – Wiem, że się martwisz, ale przystopuj trochę. To tylko
badania. W zeszłym roku też przecież był, również się martwiłeś, a było
wszystko w porządku. – Mówił do mnie miły, ciepłym głosem.
-
Ale ja się naprawdę boję. Wtedy go nie bolało to serduszko i było trochę inaczej.
– Mruknąłem. Wtuliłem się w niego jeszcze mocniej, a ten pocałował mnie w czoło.
-
Nie uważasz, że to może być ze stresu, albo coś? Jeździ z nami na każde
koncerty, wywiady .. on jest mały i to może być dla niego stresujące i męczące.
– Wytłumaczył mi. No tak, może i on ma rację? Może nie powinienem się tak
zamartwiać?
-
Kocham Cię, Horan. – Mruknąłem. Spojrzałem chłopakowi w te jego cudowne,
niebieskie oczy. Tak, uwielbiałem je.
-
Ja Ciebie też kocham, Malik. – Odpowiedział. Chwilę później trwaliśmy już w
pocałunku.
Niedługo
później odessaliśmy się od siebie.
-
O której jedziemy? – Niall zadał mi kolejne pytanie. Spojrzałem na zegarek.
Była dopiero 12:47.
-
Lekarz mówił, byśmy byli dopiero tak około 17:00. Allan musi po badaniach
odpocząć.
-
To prześpij się teraz. Też potrzebujesz snu. Zarwałeś noc. – Wstał z mojego
łóżka. Pociągnąłem go jednak za rękę.
-
Dobrze, ale zostań ze mną. Chcę żebyś tu był. – Uśmiechnąłem się delikatnie.
Położył się na łóżku, ja ułożyłem się obok. Ponownie się w niego wtuliłem i
zamknąłem oczy. Po pięciu minutach już spałem. Co mi się śniło? Cóż ..
nawiedziło mnie wspomnienie. Jak to się stało, że teraz ja i Niall jesteśmy razem ..
*
Byłem jego najlepszym przyjacielem. Akurat wzięło mnie na grypę. On został ze mną i zajął się moją osobą. Reszta, wraz z moim bratem, Eleanor i Danielle, pojechała do kina. Chłopak postanowił, że przyzna mi się do czegoś. Powiedział mi, że jest homoseksualistą. Nie odtrąciłem go. Byłem pierwszą osobą, której się przyznał, poza jego mamą. Następnym wspomnieniem, były urodziny Liam’a. Graliśmy w butelkę, kręciłem. Louis dał mi wyzwanie – 20 minut w szafie z ‘małym, irlandzkim chłopcem’. Gdy już nas zamknięto, przysunąłem się do niego. Pocałowałem go czule, zachłannie. Chwilę jeszcze stał w osłupieniu, lecz niedługo później jednak odwzajemnił mój pocałunek. Najlepsze było to, że obaj byliśmy w sumie trzeźwi. Ja nie wypiłem zupełnie nic, a Nialler chyba z jedno piwo. Wtedy zrozumiałem, że naprawdę coś do niego czuję. Wtedy się w nim zakochałem. Teraz, o naszym związku wie tylko rodzicielka chłopaka.
Byłem jego najlepszym przyjacielem. Akurat wzięło mnie na grypę. On został ze mną i zajął się moją osobą. Reszta, wraz z moim bratem, Eleanor i Danielle, pojechała do kina. Chłopak postanowił, że przyzna mi się do czegoś. Powiedział mi, że jest homoseksualistą. Nie odtrąciłem go. Byłem pierwszą osobą, której się przyznał, poza jego mamą. Następnym wspomnieniem, były urodziny Liam’a. Graliśmy w butelkę, kręciłem. Louis dał mi wyzwanie – 20 minut w szafie z ‘małym, irlandzkim chłopcem’. Gdy już nas zamknięto, przysunąłem się do niego. Pocałowałem go czule, zachłannie. Chwilę jeszcze stał w osłupieniu, lecz niedługo później jednak odwzajemnił mój pocałunek. Najlepsze było to, że obaj byliśmy w sumie trzeźwi. Ja nie wypiłem zupełnie nic, a Nialler chyba z jedno piwo. Wtedy zrozumiałem, że naprawdę coś do niego czuję. Wtedy się w nim zakochałem. Teraz, o naszym związku wie tylko rodzicielka chłopaka.
*
Obudziłem
się. Dochodziła szesnasta. Spojrzałem na chłopaka, spał jeszcze. Uśmiechnąłem
się lekko. Musnąłem wargami jego czoło, chwilę później otworzył oczy.
-
Wstawaj. – Powiedziałem cicho z lekkim uśmiechem, po czym wstałem z łóżka i
poszedłem się nieco ogarnąć. Jakieś piętnaście minut później zszedłem na dół. W
salonie zastałem Niall’a, Liam’a i Harrego. Wyminąłem ich jednak i poszedłem do
kuchni, gdzie znajdował się Lou. Gdy mnie zobaczył – posmutniał. Jak mniemam,
przez sytuację sprzed kilku godzin. Wziąłem głęboki wdech.
-
Przepraszam. – Mruknąłem cicho. – Nie chciałem. Mogłem się trochę opanować. Ja
po prostu się martwię, denerwuję. – Dodałem. Chłopak podszedł i przytulił mnie
do siebie.
-
Już, w porządku. – Odpowiedział ciepłym głosem.
*
Godzina
16:38. Wsiadamy do samochodu. Louis z Harry’m poszli na przody. Pasiasty za
kółko. Liam poszedł za nich, rozłożył się od razu na trzech miejscach. Ja wraz
z blondynem zasiedliśmy na tyłach. Położyłem się. Głowę miałem na kolanach
Horan’a. Niedługo później byliśmy na miejscu. Weszliśmy do środka i od razu
skierowaliśmy się do sali chłopca.
Otworzyłem drzwi. Czterolatek był odwrócony tyłem, nie zauważył nas.
Podeszliśmy bliżej. Ja usiadłem na brzegu jego łóżka. Wtedy spojrzał na nas.
Uśmiechnął się, jednak widoczne były jego czerwone, napuchnięte od płaczu oczy.
-
Cześć Allan. – Zacząłem. – Dlaczego płakałeś, co? – Zapytałem troskliwie. Wtedy
podniósł się do pozycji siedzącej i przytulił się mocno do mnie. Odwzajemniłem
uścisk.
-
Boję się. – Powiedział swoim cieniutkim, dziecięcym głosikiem. – Boję się, że
niedługo zniknę. – Dodał. Wtedy po jego polisiach zaczęły cieknąć kolejne,
słone krople. Przedtem nikt mu nie mówił, że prawdopodobnie umrze wcześniej,
niż zdrowy człowiek.
-
Allan. Nawet tak nie mów. To prawda, Twoje serduszko jest słabe, ale nie jest
powiedziane, że niedługo Cię nie będzie. – Wtrącił się Liam, za co byłem mu niezmiernie
wdzięczny. – Też byłem chory. Może nie na to, co Ty, ale w Twoim wieku cały
czas byłem w szpitalu. A teraz? Spełniam marzenia, widzisz? – Zakończył swój
monolog. Chłopiec uśmiechnął się lekko.
Siedzieliśmy
tam tak chyba trzy godziny, później byliśmy zmuszeni wracać. Gdy dotarliśmy do
domu, zrobiłem sobie kanapkę. Po zjedzeniu ‘kolacji’ poszedłem do łazienki.
Wziąłem prysznic, założyłem czyste bokserki i umyłem zęby. Poszedłem do pokoju
i ułożyłem się wygodnie w łóżku. Zasnąłem.
~*~
Dodałam
rozdział na prośbę mojej ukochanej pani Martyny Tomlinson. Ubóstwiam Cię,
kochanie! <3
Cieszy
mnie niezmiernie fakt, iż mam aż jedną czytelniczkę! : O
Dziękuję
bardzo ^_^
~
Pozdrawiam, A.
Oj nie masz tylko jednej czytelniczki ; d.
OdpowiedzUsuńZyskałaś już drugą ; 3.
ej no megaa <3
OdpowiedzUsuńFajne, czekam na next <3
OdpowiedzUsuńFajne! <3 Zaskoczyłaś mnie z Zayn'em i Niall'em,chyba jeszcze takiej sytuacji nie było w opowiadaniach,które czytałam. ;) I już zyskałaś trzecią czytelniczkę :D
OdpowiedzUsuńmój Boże...to jest piękne <3
OdpowiedzUsuńuwielbiam Zialla. to mój ulubiony paring.
Kocham Cie za to, że piszesz o Ziallu :) Tylko pisz dłuższe opowiadania... Proszę! :p
OdpowiedzUsuńFajnie piszesz. A sytuacja z Niallem i Zaynem, miłe zaskoczenie. Czytałam podobny ale z Harrym i Lou, twoje jest lepsze tamto za bardzo zboczone...
OdpowiedzUsuńkocham zialla . <3
OdpowiedzUsuń